
Sceneria jest banalna. Ciepły niedzielny poranek na jednym z kempingów. Znajdujemy się ze znajomymi w Tawernie, pochłaniając późne śniadanie. Zza pleców dochodzi do mnie marudzenie dziewczynki i głos strofującej mamy: „Iguś, bądź grzeczna i zjedz wszystko, bo nie pójdziesz na wake’a”.
Marudzenie urywa się w jednej chwili. Kończę jajecznicę i mimochodem zerkam na sąsiedni stół. Typowe rodzinne śniadanie: barczysty gość, niewysoka blondynka oraz drobniutka dziewczynka, z pewnością Iga. Przez chwilę zastanawiam się, ile może mieć lat. Na pewno mniej niż dziesięć.
Zagęszczam ruchy, za chwilę mam lekcję. Zaczyna się proza dnia codziennego. Latawiec chwytamy za tubę i startujemy. Skieruj kite’a do zenitu, a teraz przesuń go w punkt 45 stopni. Dobra, widzisz, że przepada, to odpuść delikatnie bar… masakra.
Nie mija godzina, a widzę startującą motorówkę. Chłopaki będą miały fajną zabawę – myślę sobie. Falka jest nieduża, idealna pogoda na dobrą jazdę. Ku mojemu zaskoczeniu, w przepływającej motorówce widzę grupkę dzieciaków.
Kątem oka dostrzegam tam też roześmianą Igę. Motorówka zatrzymuje się nieopodal. Pierwszy do wody wskakuje niewysoki chłopiec. Pierwsza próba wyjścia z wody niestety nie powiodła się. Instruktor daje kilka wskazówek. Motorówka zatacza koło i widzę już udany start. Przez chwilę chwieje się jeszcze na nogach, ale dobre trzysta metrów ma już za sobą.
Puszcza holkę i w kontrolowany sposób zanurza się w wodzie. Następna startuje Iga. Udaje jej się stanąć na desce już za pierwszym razem. Bez żadnego problemu przechodzi przez kilwater. Obraca się o 180 stopni i płynie na switchu. Odpuszcza krawędź, napędza się i oddaje pierwszy skok. Niestety, ląduje go za bardzo na tylnej krawędzi i decha ucieka jej spod nóg.
Za motorówką widać już sam podskakujący na wodzie bar. Mojemu kursantowi spadł do wody latawiec. Krótki instruktaż, korekta błędów i znowu może wracać do swoich ćwiczeń. Na wodzie w oddali widzę, jak coraz Iga ląduje prawie każdy skok. Wybija się bardzo technicznie, przez co skacze wysoko. Lądowania wymagają jeszcze małej korekty, ale jak na ten wiek jeździ znakomicie.
Na brzegu spotykam barczystego gościa z niewysoką blondynką, których kojarzę ze śniadania. Omawiam z kursantem lekcję i podchodzę, aby porozmawiać z nimi. Przemek z Kasią od lat przyjeżdżają na półwysep Hel i spędzają tu prawie całe wakacje. Dowiaduję się, że Iga ma dopiero osiem lat, a Kuba prawie dziesięć. Jednakże Iga jeździ na wake’u od połowy lipca, a dla Kuby jest to dopiero druga próba.
Chwalę oboje, Kubę za upór, a Igę za świetną technikę. Nieczęsto takie szkraby widuje się na wake’u. Pytam o motywy. Wybrali według nich jeden z najbezpieczniejszych sportów wodnych. Iga ma stałą asekurację z motorówki, a w momencie niebezpieczeństwa puszcza hol. Dynamika wake’a bardziej ją wciągnęła niż windsurfing, gdzie, aby tak poszaleć, musi jeszcze zdecydowanie dorosnąć i poćwiczyć. Iga zaimponowała mi. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie współtworzyć naszą kadrę wakeboardu. Jak również, że częściej będę widywać takie obrazki na wodzie.
Mariusz Korlak